Wiem, że wielu z Was marzy o studiach za granicą. Postanowiłam Wam pomóc i poszukać informacji „u źródła”. Dlatego o kilka refleksji i odpowiedzi na pytania, jakie najczęściej nurtują zainteresowanych studiowaniem w innym kraju, poprosiłam moją byłą kursantkę- dziś gościnnie na blogu Amelia Krząpa, która właśnie skończyła pierwszy rok studiowania w Anglii. Amelia studiuje Journalism and Media na Middlesex University w Londynie.
Dlaczego Londyn? Od kiedy pamiętam, Londyn był miastem, do którego uwielbiałam przyjeżdżać. Moim marzeniem był wyjazd z Polski i zamieszkanie w tym mieście. Kiedy uczyłam się w liceum wiedziałam, że muszę kiedyś podjąć decyzję dotyczącą moich studiów. Ach ten stres i presja wyboru… Mimo wielu możliwości, które czekały na mnie w kraju, postanowiłam wyjechać i przeżyć przygodę studiów właśnie w Wielkiej Brytanii. I to była chyba najlepsza decyzja w moim życiu. Nie wyobrażam sobie być w tym momencie gdzieś indziej, studiować w innym miejscu. O nie! Jednak, aby dostać się na studia, musiałam poświecić się całej procedurze, która towarzyszy procesowi rekrutacji. Od czego zacząć? Należy przede wszystkim zacząć od poważnego zastanowienia się nad swoim wyborem. Wyborem kierunku oczywiście, bo przecież sam wyjazd z kraju to nie wszystko. Kiedy już zdecydujesz, w jakim kierunku się udasz, przyjdzie kolej na kolejny krok. Bardzo możliwe, że zaraz Twój wybór ulegnie zmianie. Dlaczego? Otóż, uniwersytety w Wielkiej Brytanii słyną z tego, ze posiadają ogromny wybór kierunków, z różnych dziedzin. Znajdzie się na pewno niejeden kierunek, o którym nigdy wcześniej nie słyszałeś, a być może stanie się punktem Twojego zainteresowania, dlatego bądź przygotowany na zmiany, jakie mogą następować w krótkim czasie. Wybory, podejmowanie decyzji to jedno, ale przecież trzeba działać i to dużo wczesnej. Mówiąc dużo wcześniej mam na myśli nawet wrzesień czy październik roku poprzedniego. Zakładając, ze chcesz zacząć studia w październiku 2018, należy zacząć działać i wysyłać aplikacje już we wrześniu 2017. Dlaczego tak wcześnie? Im wcześniej, tym lepiej. Większość uczelni zaczyna rekrutację w tym czasie. Nie czekaj z aplikacją do lutego, bo może być za późno. Jak wygląda system rekrutacyjny w Wielkiej Brytanii? Uniwersytety w Wielkiej Brytanii, dla ułatwienia, stworzyły platformę UCAS, przez która przyszli studenci wysyłają aplikację. To wcale nie jest trudne. Wystarczy założyć konto na stronie internetowej UCAS, która umożliwią szybki kontakt z uczelniami. Od tej pory będziesz korzystał tylko z tej strony. Teraz czas na wybór. Mamy możliwość wyboru 5 kierunków na 5 różnych uczelniach. Następnie piszemy list motywacyjny “personal statement”, od którego, w dużym stopniu, zależy czy dostaniemy się na wybrane studia czy nie. Personal statement ma specjalną formułę, której należy się trzymać (taka formuła jest do znalezienia w internecie). W tym przypadku lepiej nie wychodzić przed szereg i trzymać się narzuconych zasad. Trzeba również pamiętać o tym, że każdy uniwersytet posiada system sprawdzania oryginalności pracy. Plagiat to najgorsze, co mógłbyś zrobić teraz czy później przy pisaniu prac zaliczeniowych. Przedstawiłeś już swoje zalety w liście motywacyjnym, teraz czas, aby ktoś inny zarekomendował cię uczelni. Kto? Nauczyciel. Będziesz potrzebował referencji, które może wystawić ci nauczyciel. Moja rada: przemyśl wybór nauczyciela! Uważam, że najlepiej będzie poprosić nauczyciela, który uczył cie języka angielskiego. Po pierwsze- dokument będziesz miał napisany od razu w języku angielskim, a po drugie-nauczyciel może wspomnieć o twoim zaangażowaniu, płynnym mówieniu itd. podczas lekcji angielskiego. Tutaj też warto pamiętać o konkretnym szablonie, który także jest do znalezienia w internecie. Teraz czekamy… Po pewnym czasie dostaniesz odpowiedzi od uniwersytetów z propozycjami lub z wiadomością o odrzuceniu Twojego podania. To jest moment, w którym trzeba wybrać 2 uniwersytety, z 5, które wybrałeś wcześniej. A co z finansami? Każdy rok studiów w Wielkiej Brytanii kosztuje zwykle £9000 funtów. Inaczej jest w przypadku medycyny i paru innych kierunków. Brzmi strasznie, ale nie ma się czego bać! Student Finance Services oferuje student loans, czyli pożyczki studenckie, dla studentów z Unii Europejskiej. Aby dostać taką pożyczkę, należy wypełnić i wysłać odpowiednie dokumenty i czekać na odpowiedź. Każdy dostaje tę pożyczkę, ale trzeba poprawnie wypełnić formularz i wysłać w odpowiednim terminie. W innym przypadku, rozpatrzenie twojej aplikacji potrwa znacznie dłużej, pieniądze będą wysyłane do uczelni później, co przysporzy ci tylko niepotrzebnego stresu. Jakie dokumenty trzeba wysłać? Formularz ze strony Student Finance Services England + kopię dowodu osobistego (Ważne! Kopia musi być zrobiona i podpisana przez notariusza). Po ok 2 miesiącach powinieneś otrzymać list zwrotny od Student Finance Services z potwierdzeniem otrzymania pożyczki. Pieniędzy tych nigdy nie zobaczysz, gdyż są one wysyłane bezpośrednio do uniwersytetu. Jak wygląda splata takiej pożyczki? Spłata pożyczki zaczyna się dopiero w momencie, gdy Twoje zarobki przekroczą 21 tys. funtów rocznie w UK i 13 tys. funtów w Polsce. Po 30 latach, kredyt zostaje umorzony. W jakim stopniu trzeba znać język, decydując się na studia w Anglii? Na wielu stronach internetowych napisane jest, że jeśli zdasz maturę rozszerzoną z języka angielskiego na 70% to jesteś gotowy na studia. Może to i jest w jakimś stopniu prawda, ale ja uważam, że matura nie jest jedynym wyznacznikiem gotowości na studia w Wielkiej Brytanii. Oczywiście matura jest podstawą, ale liczy się tutaj też odwaga i pewność siebie. Na studia zwykle przyjeżdża się w połowie września, bo wtedy rozpoczyna się kontrakt na mieszkanie czy akademik. Studia zaczynamy od października, jest to zazwyczaj około 10 października. Jednak to wrzesień jest bardzo ważnym miesiącem. Po co ta odwaga i pewność siebie? Otóż, wrzesień jest to miesiąc zabaw, poznawania nowych ludzi itd. Wtedy też organizowany jest Fresher’s week, czyli tydzień imprez dla pierwszorocznych studentów. To jest czas, w którym masz szanse podszkolić swój angielski bardzo, bardzo szybko. Wystarczy trochę odwagi i czas na rozmowy z nowymi ludźmi! Niech nie zniechęca Cie fakt, że czasem czegoś nie zrozumiesz! Potrzeba trochę czasu, to kwestia przyzwyczajenia. Każdy ma inny akcent i do tego trzeba po prostu przywyknąć. Take it easy! Jeżeli chodzi o wymagania językowe na uczelnię… Niektóre uniwersytety będą wymagały od Ciebie napisania matury podstawowej (jak najlepiej), rozszerzonej na min. 70% i zdania jak najlepiej matury ustnej z języka angielskiego, jednak, aby dostać się na niektóre uczelnie, będziesz musiał zdać test językowy IELTS. Informację o tym, czy uniwersytet wymaga napisania testu IELTS możesz znaleźć na stronach internetowych wybranych uczelni. Czym różni się system nauczania w Wielkiej Brytanii od polskiego? System nauczania w Wielkiej Brytanii jest zupełnie inny niż w Polsce. Tutaj nie ma sesji, kolokwium itp.Uważam, że nie ma nic gorszego niż siedzenie nad książkami i bezsensowne wkuwanie zbędnej teorii, “byleby zaliczyć”. Szczerze mówiąc, nigdy nie przypuszczałam, że po pierwszym roku studiów będę wiedziała, jak obchodzić się z kamerą, jak ustawiać dźwięk i światło, a w dodatku nie przypuszczałam, że będę siedziała w prawdziwym studiu telewizyjnym ucząc się, jak powinien zachowywać się profesjonalny prezenter przed kamerą. To nie wszystko. W ramach zaliczeń byłam zobowiązana chodzić na rozprawy sądowe i spotkania rządu, aby później pisać o tym artykuły. Miałam także możliwość poznania wielu znanych dziennikarzy. Dlaczego? Ponieważ wszystko to zapewnia mi szkoła, nauczyciele i tutor*. Niesamowite jest to, że system edukacji w Wielkiej Brytanii stawia przede wszystkim na praktykę. Oczywiście, my również czasem siedzimy nad książkami, bo przecież, czym byłaby praktyka bez wiedzy ogólnej? O typowych wykładach możesz zapomnieć. W moim planie zajęć są przede wszystkim seminaria* i warsztaty. Jeżeli pojawi się jakiś wykład, to po kilku minutach już nie jest monotonnym wykładem nauczyciela, a dyskusją całej grupy, gdyż wykładowca stara się nas jak najbardziej zaangażować. Jest to niesamowite, gdyż taka lekcja daje naprawdę wiele korzyści. (wyjaśnienie: Tutor - nauczyciel/opiekun, który zostaje przydzielony każdemu uczniowi. Jest to osoba, która zawsze pomoże Ci rozwiązać Twój problem, do której możesz zwrócić się z każdym pytaniem; Seminaria (seminnars) - są to zajęcia w grupach (kilkunastoosobowych), na których omawiane są problemy poruszone w książce/artykule/fragmencie tekstu, który miałeś przeczytać przed zajęciami. Podstawą jest tutaj dyskusja i praca w grupie. Jak wyglądają zaliczenia i egzaminy? Niestety w sprawach egzaminów i zaliczeń nie jestem w stanie dużo powiedzieć, gdyż zaliczenia na każdym kierunku wyglądają zupełnie inaczej. Biomedical Science czy Banking and Finance mają przede wszystkim egzaminy i esej do napisania. Journalism and Media courses mają assessments, czyli zaliczenia w postaci projektów, prac pisemnych czy zadań robionych w grupach. Ostatnie pytanie: dlaczego polecasz studiowanie za granicą? Bo jest to, według mnie, jedno z najlepszych miejsc na studia. Tutejszy system nauczania da Ci z pewnością wiele korzyści. Praktyka i trening czyni mistrza. Uczelnie w Wielkiej Brytanii stawiają przede wszystkim na naukę przez zadania praktyczne, dlatego staże i praktyki możesz zacząć już nawet po pierwszym roku studiów. I tutaj zaczyna się Twoja kariera i start w przyszłość. Poza tym, ludzie, imprezy, lunch na campusie w gronie znajomych, różnego rodzaju societies*. To wszystko i jeszcze więcej czeka Cię na studiach w Wielkiej Brytanii. *Societies - grupy miłośników. Na każdym uniwersytecie tworzą się grupy miłośników różnego rodzaju. Przykłady: Christian society, black society, manga society, media society, fashion society etc. Każdy może śmiało dołączyć i poznawać dzięki temu wiele nowych osób. Dziękuję za interesującą rozmowę i wyczerpujące informacje. I powodzenia! :)
0 Komentarze
Kochani! Lato w pełni i wiem, wiem- niektórym z Was mniej się chce. Jak wypoczywać i jednocześnie zrobić coś dla języka? Mój dzisiejszy wpis jest właśnie o tym- zabierajcie tablety, laptopy i inne i-phone’y na plażę, do hotelu i…do dzieła- łączymy bardzo przyjemne z bardzo pożytecznym! Większość stron, które dziś polecę dotyczy tylko języka angielskiego- musicie mi wybaczyć- to z racji wykonywanej pracy lektora tego języka. :)
ororo.tv/pl Super strona, którą już kilkakrotnie polecałam. Seriale, filmy, krótkie programy. Z napisami lub bez. Naprawdę kopalnia inspiracji dla lubiących oglądać anglomaniaków. vimeo.com Krótkie filmy video. Bogactwo tematów. Pod niemal każdym filmikiem komentarze do poczytania. Można oczywiście dodać swój komentarz (wskazane!). Wpisz po angielsku czego szukasz, określ tematykę, która Cię interesuje i tadamm! www.ted.com Chyba się powtarzam, ale… jeśli jest jeszcze tutaj ktoś, kto nie zna tej strony, to szybciutko ją poznaje. Bo ted.com to studnia bez dna. Jak raz wpadniesz, nie wyjdziesz. Można oglądać z napisami lub bez, można również zapisać w wygodnym formacie audio i tylko słuchać. Rozpiętość tematów przeogromna. Za każdym razem emocje gwarantowane. Polecam również filmiki na ed.ted.com- to taka edukacyjna „strona córka”. speechyard.com/pl/ Zachwyciła mnie ta strona! Oglądasz filmy i uczysz się wyrażeń ze słuchu. Warto zacząć od obejrzenia na stronie video z instrukcją posługiwania się tym cudem. Bardzo ciekawym dodatkiem jest aplikacja Speechyard do serwisu Netflix. Instalujesz wtyczkę do Chrome, oglądasz filmy i seriale w Netflix i tłumaczysz słówka/ wyrażenia z napisów. Czego chcieć więcej? eslvideo.com/ Tutaj słuchasz, oglądasz, a potem odpowiadasz na kilka krótkich pytań quizowych. Idealne do „pięciominutówek” językowych na każdy dzień wakacji- dla zaspokojenia wyrzutów sumienia i poczucia: "Ok, dziś coś już zrobiłem dla języka angielskiego". learnenglishteens.britishcouncil.org/study-break/video-zone Filmiki z youtube wraz z napisami i ćwiczeniami. Cała gama ciekawych tematów. Młodzież na pewno znajdzie coś dla siebie, starsi uczniowie z pewnością też. newsinlevels.com Wiadomości z całego świata dla uczących się języka angielskiego, zawsze na trzech poziomach zaawansowania. Na najniższym poziomie-wiadomości czytane są bardzo powoli, abyś dokładnie i bez stresu mógł wszystko zrozumieć. Możesz najpierw sprawdzić swój poziom znajomości języka. I oczywiście koniecznie wypróbować wyższe poziomy. voicetube.com Absolutny hit! Wrzucasz interesujący Cię temat. Wyświetlają się propozycje dla Ciebie. Następnie oglądasz i czytasz tekst po prawej stronie ekranu. Przez takie strony zaczynam poważnie martwić się, czy będę Wam jeszcze w ogóle potrzebna w przyszłości. ;) www.bbc.co.uk/learningenglish/english/features/witn Ostatnia propozycja na dziś to odsłona BBC dla uczących się języka, czyli Words in the News. Najświeższe wiadomości z całego świata, podane w przystępnej formie krótkich filmików video z ćwiczeniami na wybrane słówka. Mam nadzieję, że każdy wybierze coś dla siebie. Nie zapomnijcie, że trwa gorące lato i czasem warto jednak oderwać się od ekranu. A będzie to trudne z tymi cudami- gwarantuję! Nie wiesz, jak podtrzymać aktywną znajomość języka w okresie wakacji? Boisz się, że cały wysiłek i praca pójdą na marne, a język w zapomnienie? Z pewnością tak się nie stanie, gdy nie odłożysz go na półkę, by sukcesywnie „przykurzał się” do następnego kursu. Dziś bardzo praktyczny poradnik. Oto serwisy i aplikacje, z których warto skorzystać, by komunikować się w języku obcym nawet wówczas, gdy latem nie uczestniczysz w zorganizowanej nauce w szkole językowej.
ITALKIE, SPEAKY, TANDEM (www.italki.com/partners, www.gospeaky.com, aplikacja Speaky na Androida jest dostępna w Google Play, www.tandem.net ) W tych aplikacjach możesz znaleźć partnera do wymiany językowej, czyli komunikowania się. W Italkie, Tandem i Speaky uczysz innych swojego języka ojczystego w zamian za praktykowanie innego języka, taki swoisty handel wymienny. Wraz ze swoim „language buddy” sami ustalacie częstotliwość spotkań oraz formę wymiany językowej. Zaleta: uczysz się za darmo, poza tym- nie tylko masz możliwość nauczyć się nowych języków i znaleźć partnera językowego, ale również połączyć się z ludźmi z całego świata, nawiązać znajomości, a może nawet przyjaźnie. Wada: może być trudno znaleźć chętnych na uczenie się języka polskiego, bo, jak wiadomo, jest to język mało globalny i stosunkowo trudny, co nie oznacza oczywiście, że nie znajdziemy amatorów polszczyzny. MEMRISE (www.memrise.com) Utytułowana i obdarowana licznymi nagrodami aplikacja dostępna w Google Play. Korzystając z niej przejmujesz rolę szpiega językowego- zostajesz wciągnięty w ekscytującą i pełną przygód „grę”, pełną zarówno wrogich, jak i przyjaznych agentów. BUSUU (www.busuu.com/pl) Busuu to portal społecznościowy umożliwiający naukę języków obcych, w którym użytkownicy pomagają sobie nawzajem robić postępy w nauce. Serwis wyposażony jest w audiowizualny materiał dydaktyczny do aż dwunastu języków. Użytkownicy mogą założyć profil oraz stworzyć własne portfolio językowe. Ćwiczenia robimy własnym tempem, śledząc wzajemnie swoje postępy. Ciekawą opcją jest tu videochat, który umożliwia ćwiczenie języka przez mowę i łączy nas z innymi użytkownikami posługującymi się tym językiem. Google Language Practice Hangouts (www.plus.google.com/communities) Google Language Practice Hangouts to kolejne miejsce, które warto odwiedzić, aby nawiązać kontakty z innymi uczącymi się języków obcych. Setki ogłoszeń osób, chcących nawiązać językowy kontakt. Nic prostszego-załóż konto Google i do dzieła! Itchy Feet: the Travel and Language Comic (www.itchyfeetcomic.com) ItchyFeet to zabawny komiks o podróżach, życiu w innych krajach i nauce języków obcych. Czytelnicy zapoznają się z całą gamą humoru sytuacyjnego, związanego cudzoziemcami, innymi krajami oraz ich zwyczajami, również językowymi. Co tydzień nowy komiks do poczytania. TalkEnglish.com (na system Android) Aplikacja oferuje setki lekcji i tysiące plików audio, które służą pomocą w uczeniu się mówienia. Zdania z lekcji można kliknąć i usłyszeć, jak są wypowiadane przez native speaker’a. Można również nagrywać siebie. Karaoke na youtube (www.youtube.com/user/singkingkaraoke ) Na zakończenie propozycja, którą wskazali mi moi uczniowie. Nawet, jeśli uważasz, że nie potrafisz śpiewać, warto dołączyć i spróbować swoich sił. Można nagrać swoje wykonanie i odsłuchać, porównując z oryginałem. Pamiętaj: to nie musi być od razu publiczny występ! Można ćwiczyć do woli w zaciszu własnego domu, gdy nikogo nie ma w pobliżu. A ile dobroci dla naszego języka! Nie musisz korzystać z wszystkich propozycji na raz. Nie każda pewnie będzie dla każdego. Ale znajdź koniecznie coś dla siebie! Podtrzymanie znajomości języka w czasie, gdy nie korzystasz z regularnych zajęć jest teraz na wyciągnięcie ręki. Więc ją wyciągnij, mój drogi Uczniu! :) Często jestem pytana o swoje zawodowe doświadczenia. Uczniowie są ciekawi, skąd, dlaczego, kiedy i gdzie. Końcówka roku szkolnego skłoniła mnie do pewnych refleksji. Dzisiejszy wpis poświęcam więc na opowiedzenie mojej historii. :)
Nie, nie urodziłam się w SJO, gdzie obecnie uczę! Choć to już prawie 15 lat tu i wielu z Was myśli, że tu żyję, jem i śpię! Czasami prawie, ale staram się, jak mogę zachować zdrowy „work-life balance”, choć to trudne, jak coś kochasz, bo po pracy- nadal to kochasz. :) Ale zacznę od początku. ...Nie chciałam być nauczycielem. W zasadzie był to jeden z ostatnich zawodów, który przychodził mi do głowy, gdy rozważałam, którą drogą pójść. Nie wykluczałam go, bo, jako, że uwielbiałam język angielski, był to najbardziej oczywisty kierunek. Jednak broniłam się przed tym zawodem, gdyż miałam wiele fałszywych, jak się później okazało, przekonań na jego temat. Myślałam, że praca nauczyciela, czy lektora jest:
Moje pierwsze grupy, jeszcze w czasie studiów, hm… ci uczniowie byli wówczas 5-6-latkami, więc teraz mają po 26 lat! Cudowne dzieciaczki, które kompletnie mnie kupiły zaangażowaniem, entuzjazmem i swoimi postępami. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym poczułam na 100%, że YES! YES! YES! Było to przedstawienie komiksu z naszego podręcznika. Zaprosiliśmy rodziców, dyrektorkę szkoły językowej, w której wówczas uczyłam- pełna gala. Bardzo bałam się, że nie wyjdzie, że zapomną swoje kwestie itp. A one, nie dość, że cudownie odegrały powierzone role, to jeszcze niesamowicie wyglądały, mamy dały czadu z przebraniami, pełne odwzorowanie postaci z komiksu! Było bosko i nadal tamto wspomnienie wywołuje we mnie dreszczyk. Ten dreszczyk pociągnął całą lawinę dalszych zdarzeń. Kolejne szkoły językowe, kursy, nowe wyzwania. Praca w pewnym Domu Kultury w Katowicach, gdzie prócz bardzo starej tablicy, ławek z otworami na kałamarze, pamiętającymi czasy moich dziadków chyba i żałośnie dyndającej żarówki na kablu, nie miałam w sali kompletnie nic. Na każde zajęcia zabierałam ze sobą spore pudło z materiałami, zabawkami, odtwarzacz, a w zasadzie magnetofon kasetowy i własną kredę do tablicy. I maszerowałam do tramwaju z tym ładunkiem! Nie było tam ksera, multimediów, tablic interaktywnych i innych cudownych udogodnień, jakie przyniosły ostatnie lata. Dom Kultury umiejscowiony był w nieco mrocznej i przygnębiającej dzielnicy. Będąc tam kompletnym outsiderem, z innego miasta, nie rozumiałam ani słowa z tego, co mówili do mnie na ulicy ludzie, posługujący się wyłącznie gwarą. Ale byli oni- fantastyczni uczniowie, dzieci z trochę biedniejszych rodzin, dla których ten kurs, oferowany za darmo przez Domu Kultury, był jedynym sensownym zajęciem pozalekcyjnym. I tak cudownie mówiły, zaciągając po śląsku w angielskim! Po studiach zaczęłam uczyć dorosłych. To było nowe wyzwanie. Na początku oczywiście nie bardzo wiedziałam, jak się do tego zabrać. Czułam jednak, że to dobry kierunek, bo wówczas edukacja dla dorosłych nie była jeszcze tak powszechna, jak dziś. I, co ciekawe, dorośli, po kilkuletnim doświadczeniu nauki języka angielskiego w szkole średniej, czy na studiach, nadal nie potrafili mówić i z taką potrzebą do mnie trafiali: chcieli mówić. Jedna z moich pierwszych, własnych grup dorosłych to czwórka przesympatycznych emerytów, dla których wyjście na angielski było czymś więcej niż wyjściem na angielski. To było spotkanie towarzyskie. Celebrowali je w niesamowity sposób- strojem (ach, te kapelusze Pani Marii!), zachowaniem. Choć na samych zajęciach łatwo nie było. Wymagały ode mnie pokładów anielskiej cierpliwości, gdy po trzydzieści razy powtarzaliśmy to samo. Wówczas jednak odkryłam jedną z najważniejszych rzeczy w całej mojej praktyce zawodowej: konieczność dostosowania zajęć, materiałów, tempa lekcji i … siebie samej do grupy docelowej, potrzebę indywidualizacji. W końcu, w którymś momencie tej drogi postanowiłam: własna szkoła albo nic! Miałam pomysły, chęci, kompletny brak pieniędzy na start i zerowe pojęcie o prowadzeniu działalności. Z perspektywy tych 15 lat mogę tylko powiedzieć, że popełniłam całą gamę biznesowych błędów. Pocałowałam też sporo przysłowiowych klamek. Przeżyłam kilka chybionych inwestycji w pomysły, które wydawały mi się świetne..ale tylko mnie. Pod względem biznesowym niemal wszystko zrobiłabym teraz zupełnie inaczej niż „na starcie”. Nie raz, tu i ówdzie, podcinano mi skrzydła i sugerowano, żebym lepiej poszła do tzw. „porządnej pracy”. Nie poszłam. Stworzyłam sobie swoje miejsce pracy. Na własnych zasadach, na własną odpowiedzialność, bez kompromisów- moja bajka, po prostu. Bywało i nadal bywa po górkę. Czy żałowałam kiedykolwiek? Never! Moje miejsce na ziemi to praca lektora, którą można tak fantastycznie wykorzystać do rozwijania się na bardzo wielu płaszczyznach: językowej, biznesowej, osobistej, towarzyskiej- każdej! Nauczyciel jest trochę edukatorem, trochę negocjatorem, trochę przyjacielem, trochę psychologiem. Po prostu nieziemski zawód, który daje tyle możliwości rozwoju, co chyba żaden inny! Doceniam też ogromnie swobodę, jaką daje mi praca w prywatnej szkole językowej- bo tak naprawdę nie hamują mnie ramy żadnego na sztywno wymyślonego, jednakowego dla wszystkich programu. Mogę dostosować zajęcia do ucznia, czy grupy uczniów, ich zainteresowań, potrzeb, ich świata po prostu. Mogę nauczanie zindywidualizować. I wreszcie to, co chyba najbardziej, cenię w tej pracy- możliwości rozwoju, jakie daje, ciągle nowe wyzwania i świadomość, że jeszcze tak wiele można zrobić, nauczyć się, dowiedzieć. Że ciągle czegoś się uczę. Codziennie. Poznaję również tylu wspaniałych nauczycieli, mentorów zawodu, metodyków, inspiratorów. Otaczanie się nimi „wypycha do przodu”, dosłownie. Tak więc, jeśli myślisz, że ten zawód jest nudny, to …zmień myślenie! Mam nadzieję, że wielu z moich przeszłych i obecnych uczniów zaryzykuje pójść tą drogą.:) Zbliżający się koniec roku szkolnego skłonił mnie do spisania pewnych zasad, którymi kieruję się ucząc języka angielskiego. Czasem pytasz, dlaczego robię coś tak, a nie inaczej lub dlaczego chcę, byś Ty zrobił coś w określony sposób. Dziś jest ten dzień! Wyjaśniam 10 podstawowych zasad moich lekcji. Niektóre widać na lekcji, o niektórych nawet nie wiedziałeś, bo dzieją się na „drugim planie”.
Zasada #1 Mam na Ciebie plan! ..i nie zawaham się go użyć. Każdy kurs, jaki prowadzę, każdy uczeń, którego uczę jest nieco inny. Na szczęście! Jednak każdy ma podobny cel: osiągnąć swobodę w posługiwaniu się językiem angielskim. Środki do osiągnięcia tego celu mogą jednak być różne i zależeć od bardzo wielu czynników, między innymi: wieku, trybu życia, charakteru. Dlatego każdy mój kurs posiada plan strategiczny. Opracowuję go na początku kursu i weryfikuję oraz modyfikuję w trakcie trwania Twojej nauki. Ja wiem, w którym momencie procesu uczenia się jesteś i jak bardzo zbliżyliśmy się do założonego celu. Zasada #2 Trzeba się nagadać! Tak! Mówienie stawiam absolutnie na pierwszym miejscu. Od pierwszej lekcji poziomu podstawowego. By nauczyć się mówić, musisz…mówić. Rozszerzać słownictwo. Powtarzać. Wdrażać. Gramatykę poznajesz też wyłącznie po to, by zastosować jej zasady w mówieniu. Stąd na moich lekcjach niewiele typowych gramatycznych ćwiczeń „uzupełnianek” . W zamian za to kolorowe, często obrazkowe multimedialne prezentacje zasad oraz …gramatyczne ćwiczenia mówione. „Gadana” praca domowa należy do ulubionych form zadań domowych większości moich uczniów. Nagrywanie się i wysyłanie video do nauczyciela staje się z czasem standardem Twojego kursu. A efekty są naprawdę szybkie i bardzo widoczne, a w zasadzie słyszalne. Rekordowe nagranie mówionej pracy domowej mojej uczennicy trwało 40 minut! Rekordowy czas wysłania pliku z nagraniem przez ucznia to 5:10 rano (przed pracą)! Rekord w ilości "gadanych" prac należy do ucznia, który nagrywa i wysyła mi krótkie filmiki codziennie od kilku miesięcy! Oczywiście nie bez skutku, bo mówi w zauważalny sposób coraz lepiej. Zasada #3 Język polski zostaw w domu. ..lub przynajmniej za drzwiami. Używamy języka docelowego. Nad Twoim językiem pracujemy wykorzystując autentyczne materiały językowe- prawdziwe video, artykuły z gazet, podcasty, strony internetowe, piosenki. W ten sposób nie” udajemy” języka, nie przymierzamy się do niego, tylko używamy go w realnym kontekście. Uczenie się języka obcego w języku polskim znacznie utrudniłoby i opóźniło cały proces Twojej nauki. Nie ma też potrzeby tłumaczyć zdań z lub na język polski. Metody poznawania i aktywizacji słownictwa, które stosuję na Twoich zajęciach zupełnie eliminują tę potrzebę. Język polski i angielski należą do zupełnie innych grup językowych, stąd niewiele pomiędzy nimi podobieństw. To po co mieszać? Zasada # 4 Tacy z gotowcem brak! Co to oznacza? Kluczowe dla mnie słowo to: zaangażowanie! Twoje! Własny zeszyt, własnoręcznie prowadzony słowniczek, uzupełniony Twoimi własnoręcznymi rysunkami obrazującymi słownictwo, stosowanie się do moich sugestii odnośnie pracy poza lekcją, słuchanie porad językowych oraz dołączenie do i obserwowanie grup dla Uczniów, które prowadzę na Facebook’u- to wszystko zbliża Cię do sukcesu w nauce języka, dzień po dniu. Często nie powiem Ci więc, których słówek masz się nauczyć po lekcji, będziesz musiał zdecydować sam. Nie dam Ci gotowej listy wyrazów z tłumaczeniami. Nie będę tworzyć zbyt wielu materiałów na papierze, bo w ich skuteczność już nie wierzę od dawna. Jeśli Ty sam nie będziesz chciał się zaangażować, to nam to po prostu nie wyjdzie. Zasada #5 Kochajmy multimedia! Niech żyją technologiczne nowości i....podręcznik! Materiały wizualne, tablica multimedialna lub ekran projekcyjny, telefony komórkowe w akcji, lekcje bez tony kserówek, kolorowy podręcznik- to podstawa Twoich lekcji. To właśnie między innymi dzięki nim jest na lekcji dynamicznie, różnorodnie i bardzo kreatywnie. Na zajęciach raczej nie siedzisz z nosem w kartce ani Ty, ani ja. Bo siedzenie z nosem w kartce jest nudne, jak sama kartka wyjęta z ksero. I znów ma się nijak do życia i realnych kontekstów językowych. Jeśli tylko masz taką możliwość, gorąco namawiam Cię- nie kseruj podręcznika, zainwestuj! Pomijając wątpliwą legalność korzystania z kopii oraz kwestie bycia fair wobec autorów podręczników oraz wydawnictw, kolorowy podręcznik sprawi przyjemność Twojemu mózgowi. Lepiej zapamiętasz to, co kolorowe i atrakcyjne dla oka. Pójdę o krok dalej i poproszę Cię o używanie kolorowych marketów i zakreślaczy. Co Ty na to? Zasada # 6 A Ty się tylko baw! Zabawy, gry, gadżety…sporo ich na moich lekcjach. Nie potrafię przejść obojętnie obok tanich sklepów z gadżetami, w marketach wzbudzam podejrzenie ochrony, spędzając godzinę przy regale z grami, a zakupy spożywcze dla domu zwykle są niekompletne, bo zostawiam je na koniec. Wyznaję zasadę: rodzina bez marchewki w zupie przeżyje, grupa bez fajnej gry na lekcji lub gadżetu- nie.;) Używam jednak takich atrakcji w rozsądnych ilościach. Zwykle nie więcej niż jedna sztuka na lekcji i tylko na części lekcji. Co dają gry i gadżety? Urealniają lekcję, bo gdy, np. w czasie lekcji o filmie, użyjemy w zabawie prawdziwego filmowego klapsa, lekcja ta będzie bardziej namacalna. Gry to dużo śmiechu, zabawa, zdrowe współzawodnictwo i ….uczenie "podstępem", bo zaangażowany w grę, nawet nie wiesz, kiedy używasz języka angielskiego. Zasada #7 Lekcja na głowie. Często proszę Cie, abyś wykonał jakąś pracę przed lekcją. Obejrzał coś, posłuchał, przeczytał, przemyślał, powtórzył. To lekcje odwrócone. Czasem wywołują w Tobie niepotrzebną panikę: a co, jak nie zrozumiem? Lub bunt: dlaczego ja mam przygotowywać coś na lekcję, a nauczyciel to co? Czemu służy taka strategia? Przyspieszeniu procesu uczenia się języka, a także wspomnianemu już wcześniej zaangażowaniu Ciebie w Twój proces uczenia się. Oglądając zadane na lekcję video w domu masz, po pierwsze, możliwość obejrzenia go tyle razy, ile chcesz, a po drugie maszerujesz na lekcję w roli eksperta, bo Ty już to wiesz! Teraz tylko czas na aktywizację i gotowe! Skracamy w ten sposób czas przyswajania nowości i przyspieszamy uczenie się. Chcesz poczytać więcej na ten temat? Pisałam o tym tu: http://agnieszkamazurkiewiczsjo.weebly.com/home/dlaczego-ten-balwanek-stoi-na-glowie Zasada # 8 Jedz i pij! Jedzenie i picie na lekcji uważam za zupełnie naturalną czynność i w pełni ją akceptuję. Jesteś głodny, a w plecaku czeka kanapka- to sobie zjedz. Masz ochotę na kawę lub herbatę- bardzo proszę, możesz ją sobie zrobić przed lub na lekcji. Jesteś pobudzony i nie możesz usiedzieć w miejscu? OK, przejdź się po sali albo poskacz przez chwilę. Bardzo ważne, abyś czuł się na lekcji naturalnie i swobodnie. Nie tworzymy atmosfery „szkolnej klasy” na zajęciach. To spotkanie. I ma być miłe i swobodne, bo tylko wówczas zrelaksowany mózg otworzy się i przyjmie nowe. Zasada # 9 Popraw mnie, ach popraw! Czy wiesz, że kwestia poprawiania błędów uczniów jest przyczyną największej polemiki, jeśli chodzi o zasady moich lekcji? Moi uczniowie zwykle chcą bardzo, aby poprawiać każdy ich najdrobniejszy błąd. Chcą, dopóki mi nie zaufają i nie zobaczą, że znacznie szybciej uczą się i swobodniej oraz sprawniej mówią, gdy nie „czepiam się” każdej najdrobniejszej usterki w ich wypowiedzi. Zaufaj i Ty. Czasami nie będę poprawiać Cię i nie wynika to z mojego lenistwa, tylko z przemyślanej strategii nauczania. Są ćwiczenia komunikacyjne, gdzie poprawianie błędów bardzo zaburzyłoby proces nauki i ich efektywność. Czasami zrobię to tak, że nie będziesz wiedział, że Cie poprawiam. I, choć zrobiłeś błąd, z lekcji wyjdziesz już bez niego. My, nauczyciele mamy takie swoje nauczycielskie „czary mary”, choć czasami ich nie widać bezpośrednio na lekcji. Zasada # 10 Uśmiechnij się i …jeszcze raz uśmiechnij! Do siebie, do mnie, do innych w grupie. Pozytywne nastawienie a sukces w nauce języka? Pewność siebie a swoboda mówienia? TAAAK! To wszystko ma ze sobą bardzo głęboki związek. Zostaw za drzwiami problemy, pracę. Wyłącz telefon! Lekcja to czas dla Ciebie! Twój dobry czas. Pozytywnie nastawiony do świata, do grupy, do lektora, do materiału językowego, który jest na lekcji, naprawdę osiągniesz więcej i szybciej. Niepewność, brak wiary w siebie, narzekanie, wywlekanie problemów- bardzo hamują proces uczenia się języka. Nie przeszkadzaj więc sam sobie i pozbądź się tych negatywnych emocji i stanów przed lekcją. To nasz czas razem- Twój i mój i niech on będzie jak najlepiej wykorzystany, ale też jak najmilej spędzony. Abyśmy chcieli do siebie wracać na kolejnych spotkaniach. Masz na to wpływ!:) |
O mnie:
Jestem lektorką języka angielskiego, a od 2003 roku prowadzę szkołę językową (www.sjo.czest.pl) nauczającą stacjonarnie oraz on-line. Archives
Czerwiec 2017
KategorieZastrzeżenie praw autorskich: materiały zamieszczane na tym blogu są materiałami autorskimi, w związku z czym objęte są ochroną wynikającą z przepisów prawa autorskiego, zgodnie z którymi można korzystać z opublikowanych materiałów w zakresie nieodpłatnego użytku osobistego. Niedopuszczalne jest modyfikowanie materiałów z bloga, kopiowanie treści bez podania źródła oraz korzystanie z nich w sposób komercyjny bez zgody autorki.
|